FC KJ Toruń - KS Constract (0:2) 1:6

Opublikowano:

Przerwa pomiędzy rundami w Futsal Ekstrakalsie jest wyjątkowo krótka, dołączając do tego rozgrywki Pucharu Polski, trudno mówić nawet mówić o czymś więcej jako o przerwie świąteczno-noworocznej. Myśląc o początku rundy mamy bardzo dobre wspomnienia z przełomu września i października, kiedy Constract zanotował piorunujący start rozgrywek od samego meldując się w czołówce tabeli.

Wtedy jednak meczu inaugurującego z FC Toruń nie było, został przełożony na późniejszy termin, zaczynamy więc nową rundę od przeciwnika z najwyższej półki.
Constract rozpoczął spokojnie, Dawid Grubalski od początku zdecydował się na Polską czwórkę zostawiając Pedrinho i Pereirę na ławce, kiedy ci już się pojawili od razu ruszyliśmy do ataku.

Po pierwszych 8 minutach Constract mógł być usatysfakcjonowany grał mądrze spokojnie z pomysłem co  i rusz kreując ciekawą akcję ofensywna zakończoną strzałem. Bardzo aktywny był Mateusz Łożyński, a w drugiej czwórce prym wiódł Sebastian Grubalski. Taki obraz był nie do zaakceptowania dla Łukasza Żebrowskiego, który już w 9 minucie poprosił o czas dla swojego zespołu.

Na nic się zdały jednak jego rady zaraz po powrocie na boisko swoją bramkę zdobył kapitan Sebastian Grubalski cudownie obracając się z obrońcą i świetnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Naparle. Po 2 – 3 minutach spokojniejszej gry zawrzało pod obiema bramkami najpierw doskonałą szansę zaprzepaścił Pedrinho a chwilę później w słupek huknął Kriezel, zaraz po tym doskonałą akcją popisał się Paweł Ossowski.

Co się odwlecze to nie uciecze, kolejne akcje zwiastowały gola dla Constractu i tak też się stało po zespołowej akcji  gola zdobył Pedrinho. Na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy prowadziliśmy 2:0 i taki wynik udało się utrzymać do przerwy w grze.
Druga odsłona rozpoczęła się od kilku dobrych wymian piłki gospodarzy, ale to Perdinho był najjaśniejszą postacią pierwszych minut jego rajd niestety nie został wykorzystany przez Sebastiana Grubalskiego.  Pierwsze 5 minut drugiej odsłony znowu należało do Constractu.

Zwieńczeniem świetnej dyspozycji było kolejne trafienie Sebastiana Grubalskiego, w iście brazylijskim stylu podciął piłkę nad kapitulującym Naprało. Łukasz Żebrowski po raz kolejny brał czas, jeszcze raz w tym meczu stracił bramkę zaraz po czasie, bramkę o tak naprawdę dwie bo na bramkę Łożyńskiego odpowiedział Ossowski. To był nokaut w Arena Toruń.

Od 30 minuty FC KJ wycofywał bramkarza, jednak Constract powstrzymywał ich ataki zdobywając przy tym Gola to był ich dzień, ich moment to był futsal marzenie, nikt z chyba ok 100 kibiców Constractu nie mógł załować tej wyprawy.

W 34 minucie bramkę co prawda zdobył Cyman, ale nikt nie wierzył, w niepowodzenie Constract miał wynik, ale przede wszystkim miał magię w swojej grze. Ta magia pozwalała na wszystko w tym spotkaniu. To jedyna na co było stać gospodarzy. Constract rozegrał najlepszy mecz w historii, pokonał Vice-mistrza Polski 6:1 radując swoich fantastycznych kibiców. 

Dawid Kleina 
foto Constract Lubawa