KS CONSTRACT LUBAWA – PIAST GLIWICE 3:3 (2:1). ZDJĘCIA

Opublikowano:

Tego pojedynku właściwie nie trzeba było zapowiadać. Starcie czołowych drużyn od zawsze niesie ze sobą spore emocje. Tym bardziej gdy jeden z zespołów próbuje przełamać złą passę. Piast Gliwice do tej pory jeszcze nigdy nie wygrał na terenie Konstruktorów. 

Tak było też i w sobotnim spotkaniu zakończonym remisem 3:3.
Historia spotkań Piasta z Constractem na terenie sobotnich gospodarzy jest zdecydowanie bardziej korzystna dla lubawian.


 Co ciekawe Mistrzowie Polski do tej pory wywieźli stamtąd tylko punkt. Miało to miejsce dawno temu, bo w 2019 roku po remisie 3:3. Bramki zdobyli wtedy Dominik Solecki oraz Michał Cygnarowski.


Można się było tylko domyślać, że goście za cel oprócz zwycięstwa wzięli również przerwanie złej passy. Zadanie nie było jednak łatwe. Zespół prowadzony przez trenera Dawida Grubalskiego to obecny lider, który w tym sezonie jako jedyny w FOGO Futsal Ekstraklasie zdobył komplet punktów przed własną publicznością.

 

Gospodarze rozpoczęli od wysokiego pressingu, utrudniając rywalom rozegranie piłki. To gliwiczanom jednak nie przeszkodziło w szybkim zadaniu ciosu. Długie podanie otrzymał Bruno Graca, który sprytnym strzałem pokonał V.Lopeza Gonzaleza. Bramkarz Konstruktorów w tej sytuacji był bez szans. W 3. minucie podopieczni trenera Grubalskiego (zastępowanego dzisiaj przez Nicolae Neagu) próbowali wyrównać po stałym fragmencie gry. Piłka powędrowała na dalszy słupek, jednak zabrakło przysłowiowej „kropki nad i”.

Aktywnie w ataku do gry pokazywał się Sendlewski, ale na posterunku pomiędzy słupkami był Michał Widuch. Bramkarz skapitulował po dwójkowej akcji Pedrihno oraz Raszkowskiego. W ciągu zaledwie 60 sekund polski futsalista po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Błąd obrońców wykorzystał Ivan Feliz, który najpierw ograł defensywę gliwiczan, żeby później precyzyjnie wystawić do Raszkowskiego. Widząc przebieg meczu, trener Orlando Duarte błyskawicznie poprosił o przerwę.


Serca kibiców zabiły mocniej, gdy w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Dmytro Sorokin. Zawodnik z Ukrainy uderzał piłkę po ziemi, a tam intuicyjnie nogę zostawił V. Lopez Gonzalez. Wysoki pressing ponownie utrudniał rozegranie i prowadzenie zespołowych akcji popularnym Piastunkom. Raszkowski w pierwszej połowie raz po raz szukał okazji do zdobycia hat-tricka.

 

Druga połowa rozpoczęła się od interwencji Gracy. Gdyby nie on, to najprawdopodobniej Widuch wyciągałby piłkę z siatki po raz trzeci. Pedrihno dograł piłkę w pole karne, a tam czekał na nią, nie kto inny jak Raszkowski. Zawodnik z numerem 26 zapisał na swoim koncie hat-tricka. Wydaje się, że wspomniany przed chwilą duet, wielokrotnie w dzisiejszym spotkaniu rozumiał się bez słów. To przekładało się na zdobycz bramkową.

 

Przebieg sytuacji na boisku spowodował, że trener Orlando Duarte zdecydował się na ostatnie 11 minut wprowadzić lotnego bramkarza. Gliwiczanie „zamknęli” w przysłowiowym futsalowym zamku gospodarzy. Piast walczył, walczył i wyprowadził ostateczny cios. Po szybkim wznowieniu, potężnym strzałem bramkę zdobył Dominik Śmiałkowski. W tej sytuacji bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Atmosfera i emocje wzrastały wraz z upływem czasu. Żółtą kartką ukarany został Tomasz Kriezel, dopisując piąty faul na tablicy przewinień.


 

Niesamowite rzeczy działy się w tym spotkaniu. Gdy wydawało się, że Konstruktorzy pewnie idą po zwycięstwo, ich plan pokrzyżował gol samobójczy Mateusza Madziąga i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.



Bramki: Jakub Raszkowski 7, 8, 23, Bruno Alexandre Martins Graca 2, Dominik Śmiałkowski 36, Mateusz Madziąg 38 (s)


Futsal Ekstraklasa

foto Paweł Jakubowski  Kamil Szóstek  i mz